RELACJA - z majówki klubowej Kazimierz Dolny i okolice - od 28-04 do 03-05-2024
Majówkowy wyjazd do Kazimierza Dolnego jest już za nami. Lepszej pogody nie mogliśmy sobie wymarzyć-słońce każdego dnia, lekki wiatr we włosach lub pod kaskiem-to jest to co lubimy najbardziej. Każda godzina naszego wyjazdu była na wagę złota, toteż już jadąc do Kazimierza mając krótkie postoje na rozprostowanie nóg zwiedzaliśmy okolice. W Spale zatrzymaliśmy się na chwilę by zobaczyć pomnik-ławeczkę Prezydenta Ignacego Mościckiego, który w towarzystwie swojego psa o imieniu Lord kontempluje piękno przyrody w okolicach rzeki Gać. Zaś w miejscowości ....
^^^ po więcej zdjęć kliknij w powyższe zdjęcie
*** aby przejść do dalszej treści relacji naciśnij poniżej przycisk "Czytaj dalej" lub tytuł posta na górnej belce
...Studzianna-Poświętne podziwialiśmy kościół na wzgórzu. Sama miejscowość znanajest m.in. z takich filmów jak ,,Czterej pancerni i pies” czy ,,Jak rozpętałem II wojnę światową” „Hubal”. Po dotarciu do naszej bazy w Kazimierzu i zakwaterowaniu się w schronisku Pod Wianuszkiem udaliśmy się na spacer Wąwozem Małachowskiego i dalej przez nowy cmentarz żydowski na rynek w Kazimierzu.
Następnego dnia tj. 29.04.2024 cała nasza 10-osobowa ekipa promem przedostała się na drugą stronę Wisły na zamek w Janowcu, a następnie w kierunku Puław, gdzie zwiedzaliśmy Muzeum Czartoryskich wraz z przepięknym ogrodem okalającym pałac. Przed pałacem przywitał nas swoim donośnym krzykiem paw, który zaprezentował się nam w całej okazałości. Tego dnia zrobiliśmy zaledwie 40 km, a spowodowane było to tym, że na g. 16 byliśmy umówieni na zwiedzanie Kazimierza z przewodnikiem-poznaliśmy historię tej przepięknej, malowniczej miejscowości i zobaczyliśmy wszystko co w Kazimierzu jest warte zobaczenia, łącznie z kotami-kto był to wie o co chodzi :-). Tego dnia, w wąskim gronie udaliśmy się na pizzę by chłonąć atmosferę tego miejsca.
We wtorek, w liczniejszym gronie skierowaliśmy się do Nałęczowa, gdzie w parku zdrojowym czekał na nas na ławeczce Bolesław Prus. Tego dnia przejechaliśmy przez pola kwitnącego i pachnącego rzepaku a otaczająca przyroda cieszyły nasze oczy. Była to wyjątkowa wycieczka ponieważ poprowadził ją – nie uwierzycie, 6-letni Aleksander w asyście oczywiście swojego dziadka. Aleksander na własnym małym, nowym rowerku pokonał dystans 59 km. Rośnie nam kolejne pokolenie miłośników 2 kółek – brawo Aleks! Wieczorkiem rozegraliśmy kilka partyjek w bilard.
Środę zdominował asfalt, droga była prosta, a dla niektórych zbyt monotonna ;-). Dzień ten mieliśmy jednak bogaty w atrakcje. Zaczęło się od przebitej dętki-wszystkie ręce ruszyły na pokład i wspólnymi silami usuneliśmy usterkę. Później było już tylko lepiej. Dotarliśmy do miejscowości Gołąb na zapowiedzianą wizytę w Muzeum Nietypowych Rowerów, które prowadzi przemiły pan-Józef Majewski. Wysłuchaliśmy ciekawej prelekcji na temat historii roweru. Pan Józef zaprezentował nam swoją bogatą kolekcję rowerów, a każdy odważny słuchacz mógł wypróbować jazdy na nietypowym i nietuzinkowym rowerze. Po wykładzie ruszyliśmy do Dęblina gdzie zwiedzaliśmy Muzeum Sił Powietrznych-udało nam się wejść na pokład samolotu JAK-40, AN-26 i śmigłowca MI-6.
W czwartek ruszyliśmy w kierunku Opola Lubelskiego, tym razem droga była bardzo wymagająca, podjazdy, zjazdy i wszechobecny piach. Dzień ten obfitował w upadki. Kobietki nie zapanowały nad swoimi jednośladowymi rumakami, a jedna z nich nie wiadomo jak zaliczyła upadek przed budynkiem do Starostwa Powiatowego w drodze po pieczątkę. Tego dnia wylądowaliśmy w Emilcinie, gdzie w 1978r. rzekomo doszło do spotkania mieszkańca wsi z istotami pozaziemskimi. My nie mieliśmy tym razem takiem farta co ten mieszkaniec, ale wszystko przed nami, może następnym razem uda się. W Opolu Lubelskim podczas godzinnego postoju niektórzy odpoczywali, inni obmywali się w ulicznej fontannie po upadku i opatrywali swoje rany. Przed odjazdem zrobiliśmy jeszcze pamiątkowe zdjęcie na ławeczce z Janem Kleniewskim i ruszyliśmy do Muzeum Nadwiślańskiej Kolei Wąskotorowej imienia właśnie w/w pana. Po powrocie zatrzymaliśmy się na wspólną, pożegnalną pizzę w Kazimierzu.
W piątek, jak zwykle przed czasem ruszyliśmy w drogę powrotną. Samochodami podjechaliśmy jeszcze do Muzeum Wsi Lubelskiej gdzie cofneliśmy się w czasie i podziwialiśmy charakterystyczną dla tego regionu wieś ,,łańcuchową”.
Nasze wyjazdy, rajdy, zloty ogólnopolskie mają to do siebie, że poznajemy mnóstwo nowych, ciekawych ludzi tej samej pasji. Na parkingu w Lublinie natkneliśmy się więc na znajomych z Torunia, zaś w Spale gdzie też na powrocie zatrzymaliśmy się dla odmiany spotkaliśmy znajomych z Warszawy. Oczywiście musieliśmy to uwiecznić, zrobiliśmy sobie pamiątkowe zdjęcie i tym miłym akcentem zakończyliśmy nasz 5-dniowy wypad Do Kazimierza Dolnego.
Tekst: Agnieszka S. foto: Agnieszka S. Przemek K.
- Blog
- 1342 odsłony
www.lktk.pl