W dniach 21-22.10.2017 r. odbył się 57. Centralny Zlot Młodzieży "Palmiry". Piękna, wieloletnia tradycja wędrowania po Puszczy Kampinowskiej i okolicy śladem leśnych oddziałów z II wojny światowej, powstania z 1863 r., a także miejscach pamięci martyrologii ludności cywilnej. W Warszawie, mimo deszczowej pogody, nasza rowerowa grupa (7 osób) rozpoczęła rajd od zwiedzenia trzech cmentarzy: Bródnowskiego, Powązek - katolickich i wojskowych i cytadeli. Cmentarz Bródzieński to miejsce pochówku wielu wybitnych Polaków, m.in. Romana Dmowskiego, powstańców z 1863 r., bojowników rewolucji 1905 roku, tysięcy żołnierzy podziemia, osób cywilnych pomordowanych przez okupantów. Znajduje się tu także grób Henryka Gintera. Koleżanka Ania przygotowała trochę wspomnień o patronie naszego klubu i po zapaleniu znicza udaliśmy się do Cytadeli Warszawskiej, zajmującej w naszej historii szczególne miejsce. Koleżanka Mirka wprowadziła nas w wieloletnią historię tego miejsca. W Pawilonie X obejrzeliśmy wystawę zawierająca biogramy wybitnych Polaków więzionych w tych murach, eksponaty związane z katorgą, piękne obrazy Aleksandra Sochaczewskiego, cele księdza Piotra Ściegiennego, Romana Dmowskiego, Józefa Piłsudskiego. To stąd młodziutki Stefan Okrzeja, robotnik i członek Organizacji Bojowej PPS szedł na miejsce straceń na stokach Cytadeli, wcześniej tam dokończył swego życia ostatni dyktator powstania styczniowego 1863 r. Do zwiedzenia zostały nam jeszcze dwie nekropolie - Powązki. Kilka godzin to stanowczo za mało! I katolickie, i wojskowe dostarczają nam wielu wzruszeń. Pochylamy się z szacunkiem nad panteonem sławnych Polaków, ale szczególne miejsce w naszych sercach zajmują powstańcze groby i..."Łączka". W tym miejscu zacytuję fragment piosenki napisanej w 1943 roku przez Mariana Matuszkiewicza.... Deszcz jesienny, deszcz Smutne pieśni gra.... Przemoczonych pod plecakiem Osiemnaście lat.... No cóż.... taka to nasza historia! Wsiadamy na rowery i jedziemy w kierunku Izabelina. Wiesiu, jak rodowity Warszawiak, wyprowadza nas z miasta i po paru godzinach docieramy na miejsce zbiórki Zlotu - Pociechy. Tam miłe spotkanie z cyklistami z Płocka, Sochaczewa i Włocławka, odbieramy świadczenia - w tym piękne znaczki, podbijamy książeczki pieczątką i jesteśmy świadkami rekonstrukcji wydarzeń z lat: grudzień 1939 - lipiec 1941, gdzie niemiecki okupant zamordował w Palmirach około 1700 obywateli polskich. Serie karabinów, rozlegające się po lesie obrazowały nam ogrom tragedii i rozpaczy. Potem uczestnicy zlotu udali się do symbolicznej mogiły żołnierzy Powstańczych Oddziałów Specjalnych "Jerzyków". Oddziały te, pod dowództwem por. Strzałkowskiego "Jerzego" toczyły ciężkie walki na przełomie sierpnia i września 1944 roku z niemieckim okupantem. Kombatanci i młodzież złożyli wieńce, były przemówienia i podziękowania. Piękna, polska złota jesień i wieczór bez deszczu sprzyjały dalszej wędrówce. Dotarliśmy do cmentarza w Palmirach i mimo, że po raz któryś bierzemy udział w tych uroczystościach, to palące się znicze, łuna nad grobami, rzesze młodych i starszych wspólnie słuchających apelu poległych, salwy... no jak tu nie przyjechać? I jeszcze to Muzeum - pamiątki po osobach idących swą ostatnią drogą do wykopanych dołów... Kończy się pierwszy dzień rajdu. Droga do Izabelina, gdzie był nasz nocleg, choć krótka, dostarcza nam trochę emocji (mokre kamienie, piach, korzenie i ciemności) ale warunki na kwaterze wynagradzają nam ten chwilowy trud. Rano, o godzinie 8ej wyruszyliśmy w kierunku Kampinosu i Paprotnej. W Niepokalanowie zwiedziliśmy Muzeum Św. Maksymiliana Kolbe (bardzo ładna pieczątka i muzeum oczywiście też!). Po śniadaniowej przerwie pojechaliśmy w kierunku Bolimowa, po drodze zaglądając w Huminie na mały, oryginalny cmentarz z I wojny światowej (trzy ataki gazowe w 1915 r.). Dodatkową atrakcją turystyczna był Nieborów i Arkadia (obiekty krajoznawcze do KOTa). I cóż? - wyprawa rowerowa (ponad 130 km) kończy się na remontowanym dworcu w Łowiczu. W pociągu ŁKA tłok - młodzież wraca do szkół, a tu jeden wagon, 9 rowerów i już jest problem! Przymusowo z Mirką wysiadamy na Kaliskiej, bo na Żabieńcu nie ma szans. Może kiedyś... dadzą większy skład, bo na razie to wszyscy tracą: podróżni - nerwy, kolej - "kasę". Zlot w Palmirach dopisujemy do naszego cyklu wycieczek "Droga do niepodległości". Więcej zdjęć w albumie na portalu Facebook - LINK